– Mając takie warunki, grzechem byłoby nie skorzystać z wypasania bydła będącego najtańszą formą żywienia i wcale nie jest prawdą, że wysokowydajne hf-y nie nadają się do wypasu. Oczywiście muszą być to pastwiska zadbane, a więc przesiewane co najmniej co 4 lata, aby utrzymywały się na nich cenne gatunki, w tym rośliny motylkowe – oznajmił Konrad Krupiński.
Początek maja deszczowy
Młoda zielonka, jaką pobiera bydło
z pastwisk dostarcza dużo białka,
które rolnik bilansuje z energią
poprzez dokarmianie w oborze.
Tam krowy otrzymują kiszonkę
z kukurydzy, suszone wysłodki
buraczane oraz mieszankę treściwą
powstającą w gospodarstwie na
bazie własnych zbóż i komponentów
z zakupu m.in. takich jak śruta
sojowa i śruta rzepakowa.

Suchy marzec i kwiecień spędzały sen z powiek młodemu rolnikowi, obawiał się zwłaszcza o stan użytków zielonych, że nie będzie miał gdzie wypasać bydła. Na szczęście póki co sytuację uratowała deszczowa pierwsza połowa maja. W noc poprzedzającą naszą wizytę w gospodarstwie spadło 30 l wody na m2, co wręcz utrudniało chodzenie po pastwiskach, na których stała woda.
– Można odnieść wrażenie, że jest bardzo mokro, ale pastwiska po kilku dniach się osuszą, a co będzie dalej, nie wiadomo. Brak śniegu zimą i bardzo suchy początek wiosny wpłynęły na zły stan ozimin – przyznał hodowca.
Rolnik partnerem a nie numerem
Konrad Krupiński bardzo zadowolony
jest ze współpracy z OSM
Giżycko, szczególnie chciał podziękować
kierowniczce działu skupu
Halinie Brysacz i jej zastępcy
Adamowi Dmochowskiemu.
– W OSM Giżycko wszystko można załatwić na telefon, czy zaliczkę na poczet wypłaty czy też każdą inną sprawę. Tu rolnik jest partnerem a nie kolejnym numerem. Jeśli ma jakiś problem, to pracownicy działu skupu zawsze pomogą. Mleczarnia wymaga surowca wysokiej jakości, ale godziwie za niego płaci. Dobrze, że w naszej mleczarni nie wymaga się od dostawców żywienia bez GMO, przecież to jest tylko chwyt marketingowy, a takie żywienie znacznie podnosi koszty produkcji mleka. To co słusznie zauważa prezes Szczepan Szumowski i ja też to widzę to niestety brak interwencji UE, która wpłynęłaby na stabilizację rynku mleka – powiedział hodowca.
Ryba psuje się od głowy
Konrad Krupiński już korzystając
z premii dla młodego rolnika inwestycje
ukierunkował na rozwój produkcji
mleka. Zakupił wtedy jałówki
hodowlane oraz dojarkę przewodową.
Sukcesywnie dokupuje też ziemię
uprawną, jeszcze nie tak dawno
rodzinne gospodarstwo Krupińskich
liczyło 30 ha a dziś wraz
z dzierżawami jest to 130 ha. Od początku
wszedł też pod ocenę użytkowości
mlecznej, potem wystąpił
z oceny, ale powrócił.

– Ocena użytkowości mlecznej to bardzo cenne narzędzie w rękach hodowcy, dające wiele potrzebnych informacji ułatwiających opłacalną produkcję mleka. Dlatego po przerwie powróciłem pod ocenę. Wcześniej z niej zrezygnowałem ponieważ nie podobało mi się to jak decydenci zarządzają PFHBiPM. Spod oceny wystąpiło też wielu moich kolegów na znak protestu. Niestety, na górze Federacji nic się nie zmieniło i prawdziwe jest powiedzenie, że ryba psuje się od głowy. Dobrze, że minister Ardanowski jest tak stanowczy w swoich działaniach w stosunku do kierujących Federacją i wymaga od nich poprawy – powiedział młody hodowca.
Inwestycje z rozsądkiem
Przy produkcji mleka dla Konrada
Krupińskiego najważniejsza jest samowystarczalność
paszowa, bo gdy
dużą część pasz trzeba dokupić, wtedy
nie ma mowy o opłacalności.
W poprzednim roku rolnik sposobem gospodarczym zaadaptował na potrzeby bydła poniemiecką stodołę, gdzie powstała wygodna obora wolnostanowiskowa z głęboką ściółką. Dobudował do niej nowe skrzydło o wymiarach 8 x 27 m, w którym m.in. mieści się zewnętrzny stół paszowy.
– Krowy chodzą luzem, jednak do doju wganiamy je na stanowiska uwięziowe i doimy dojarką przewodową, bo zakup hali udojowej to dość duży koszt i póki co się wstrzymaliśmy. Pewnie, że najwygodniejsza byłaby nowa obora pobudowana od podstaw, ale dziś usługi i materiały budowlane są tak drogie, że na taką inwestycję trzeba zaciągnąć kilkumilionowy kredyt, a co jeśli powtórzy się głęboki kryzys na rynku mleka jak ten, który miał miejsce po wprowadzeniu rosyjskiego embarga – oznajmił Konrad Krupiński.
Andrzej Rutkowski