Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Hf na pastwisku – czemu nie

Data publikacji 27.05.2020r.

Zarówno jałówki, jak i krowy dojne Konrad Krupiński wypasa już od początku maja do późnej jesieni. W zasadzie termin zakończenia sezonu pastwiskowego zależy od warunków pogodowych. Wypasowi sprzyjają rozległe pagórkowate pastwiska położone tuż przy siedlisku, co jest charakterystyczną cechą terenu Warmii i Mazur.

– Mając takie warunki, grzechem byłoby nie skorzystać z wypasania bydła będącego najtańszą formą żywienia i wcale nie jest prawdą, że wysokowydajne hf-y nie nadają się do wypasu. Oczywiście muszą być to pastwiska zadbane, a więc przesiewane co najmniej co 4 lata, aby utrzymywały się na nich cenne gatunki, w tym rośliny motylkowe – oznajmił Konrad Krupiński.

Początek maja deszczowy
Młoda zielonka, jaką pobiera bydło z pastwisk dostarcza dużo białka, które rolnik bilansuje z energią poprzez dokarmianie w oborze. Tam krowy otrzymują kiszonkę z kukurydzy, suszone wysłodki buraczane oraz mieszankę treściwą powstającą w gospodarstwie na bazie własnych zbóż i komponentów z zakupu m.in. takich jak śruta sojowa i śruta rzepakowa.

Suchy marzec i kwiecień spędzały sen z powiek młodemu rolnikowi, obawiał się zwłaszcza o stan użytków zielonych, że nie będzie miał gdzie wypasać bydła. Na szczęście póki co sytuację uratowała deszczowa pierwsza połowa maja. W noc poprzedzającą naszą wizytę w gospodarstwie spadło 30 l wody na m2, co wręcz utrudniało chodzenie po pastwiskach, na których stała woda.

– Można odnieść wrażenie, że jest bardzo mokro, ale pastwiska po kilku dniach się osuszą, a co będzie dalej, nie wiadomo. Brak śniegu zimą i bardzo suchy początek wiosny wpłynęły na zły stan ozimin – przyznał hodowca.

Rolnik partnerem a nie numerem
Konrad Krupiński bardzo zadowolony jest ze współpracy z OSM Giżycko, szczególnie chciał podziękować kierowniczce działu skupu Halinie Brysacz i jej zastępcy Adamowi Dmochowskiemu.

– W OSM Giżycko wszystko można załatwić na telefon, czy zaliczkę na poczet wypłaty czy też każdą inną sprawę. Tu rolnik jest partnerem a nie kolejnym numerem. Jeśli ma jakiś problem, to pracownicy działu skupu zawsze pomogą. Mleczarnia wymaga surowca wysokiej jakości, ale godziwie za niego płaci. Dobrze, że w naszej mleczarni nie wymaga się od dostawców żywienia bez GMO, przecież to jest tylko chwyt marketingowy, a takie żywienie znacznie podnosi koszty produkcji mleka. To co słusznie zauważa prezes Szczepan Szumowski i ja też to widzę to niestety brak interwencji UE, która wpłynęłaby na stabilizację rynku mleka – powiedział hodowca.

Ryba psuje się od głowy
Konrad Krupiński już korzystając z premii dla młodego rolnika inwestycje ukierunkował na rozwój produkcji mleka. Zakupił wtedy jałówki hodowlane oraz dojarkę przewodową. Sukcesywnie dokupuje też ziemię uprawną, jeszcze nie tak dawno rodzinne gospodarstwo Krupińskich liczyło 30 ha a dziś wraz z dzierżawami jest to 130 ha. Od początku wszedł też pod ocenę użytkowości mlecznej, potem wystąpił z oceny, ale powrócił.

– Ocena użytkowości mlecznej to bardzo cenne narzędzie w rękach hodowcy, dające wiele potrzebnych informacji ułatwiających opłacalną produkcję mleka. Dlatego po przerwie powróciłem pod ocenę. Wcześniej z niej zrezygnowałem ponieważ nie podobało mi się to jak decydenci zarządzają PFHBiPM. Spod oceny wystąpiło też wielu moich kolegów na znak protestu. Niestety, na górze Federacji nic się nie zmieniło i prawdziwe jest powiedzenie, że ryba psuje się od głowy. Dobrze, że minister Ardanowski jest tak stanowczy w swoich działaniach w stosunku do kierujących Federacją i wymaga od nich poprawy – powiedział młody hodowca.

Inwestycje z rozsądkiem
Przy produkcji mleka dla Konrada Krupińskiego najważniejsza jest samowystarczalność paszowa, bo gdy dużą część pasz trzeba dokupić, wtedy nie ma mowy o opłacalności.

W poprzednim roku rolnik sposobem gospodarczym zaadaptował na potrzeby bydła poniemiecką stodołę, gdzie powstała wygodna obora wolnostanowiskowa z głęboką ściółką. Dobudował do niej nowe skrzydło o wymiarach 8 x 27 m, w którym m.in. mieści się zewnętrzny stół paszowy.

– Krowy chodzą luzem, jednak do doju wganiamy je na stanowiska uwięziowe i doimy dojarką przewodową, bo zakup hali udojowej to dość duży koszt i póki co się wstrzymaliśmy. Pewnie, że najwygodniejsza byłaby nowa obora pobudowana od podstaw, ale dziś usługi i materiały budowlane są tak drogie, że na taką inwestycję trzeba zaciągnąć kilkumilionowy kredyt, a co jeśli powtórzy się głęboki kryzys na rynku mleka jak ten, który miał miejsce po wprowadzeniu rosyjskiego embarga – oznajmił Konrad Krupiński.

Andrzej Rutkowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a